nostalgicznie trochę

Chomiczówka

Chomiczówka (Photo credit: Marc Ben Fatma – visit Benymarc.com and like my FB)

Rozwiązałam umowę z telewizją Chomiczówka. Rozwiązałam po jakiś 15 latach, można rzec, że jestem wiernym klientem, niestety na Chomiczówce od lat już nie mieszkam. I tak jak 15 lat temu – wspięłam się na strych bloku, przeskakując porzucone pudła, szczotki i inne dziwy, odnalazłam starą suszarnię. W niej jak 15 lat temu – meble wprost ze śmietnika ( w dodatku chyba te same, które przynieśli tworząc to miejsce), i trochę zmięci panowie z nowoczesnymi komputerami. Przez te naście lat zmieniło się tylko jedno – na ścianie pojawił się płaski telewizor.

TV Chomiczówka nie jest „zwykłą” kablówką. Nie znajdziesz jej reklam, na stronie nie znajdziesz nawet listy programów czy oferty, bo ta dostępna jest … dla osób już będących w sieci. Na suszarni wisi karta „Stowarzyszenie TV Chomiczówka”, nigdy mi się nie chciało zgłębiać, jaką dokładnie formę prawną przybrała ta osiedlowa inicjatywa. Niemniej nadal jest to dla mnie wzór, jak powinno wyglądać działanie oddolne i organizowanie się.

Dawno, dawno temu jedyny dostęp do internetu to był numer dostępowy TP SA. To już tylko najstarsi górale pamiętają. Z perspektywy czasu mówi się o tym, jak to tenże numer otworzył drzwi na świat. Na blokowisku typu Chomiczówka te drzwi na świat zatrzaskiwały się nader często, ponieważ zanim TPSA stworzyła numer, zainstalowała w blokach urządzenia pozwalające multiplikować linie – zamiast jedno gniazdko, jeden numer, użyła tricku pozwalającego pomnożyć połączenia przez cztery. Dla telefonów rozwiązanie było świetne, ludzie z dnia na dzień dostali numery telefoniczne, na które wcześniej czekali latami. Dla dostępu do internetu przez modem – zapomnij, jeśli w ogóle modem wynegocjował połączenie, to zrywało się ono natychmiast po tym jak sąsiad podniósł słuchawkę… W efekcie niewiele można było z tego wielkiego świata zobaczyć a rachunki przychodziły kolosalne.

Nie wiem kto wpadł na pomysł zorganizowania tego stowarzyszenia, w każdym razie powstała lokalna chomiczówkowa inicjatywa, która okablowała bloki i zaproponowała kablówkę (dla rodziców ;)) i modemy dające po tym samym kablu dostęp do sieci (dla nastolatków spragnionych wielkiego świata). Wtedy to było bardzo nowatorskie rozwiązanie w PL. Modemy przypłynęły z USA i kosztowały niebotyczne pieniądze. Niemniej niebotyczne pieniądze były wydatkiem jednorazowym i moi rodzice z ulgą je wyłożyli, widząc perspektywę rozstania się z rachunkami z TPSA (które niebotyczne były niestety co miesiąc).

Na rynku pojawili się kablowi giganci, dostęp do sieci w pakiecie z TV jest normą, a TV Chomiczówka przetrwała, nadal będąc dużo tańszym rozwiązaniem znanym jedynie zasiedziałym mieszkańcom. I naprawdę trwała bym przy tym rozwiązaniu.

Dodaj komentarz